czwartek, 31 lipca 2014

To czego szukasz poszukuje Ciebie

"Ponoć w tańcu można bardziej poznać drugą osobę, niż w żywej rozmowie".
Dziś w telewizji pokarmowej będziemy dowodzić powyższego stwierdzenia: mit czy kit?
Do dzisiejszej rozmowy nie zaprosiliśmy ani profesora Lwa ani sławnej  psycholożki. 
Margaret też nie wystąpi na tarasie.
Czego nie będzie to już wiemy   so go on...
Otóż w tańcu wychodzimy cali my ...Ci nieśmiali, impulsywni, dominujący, schematyczni, pewni siebie, bądź nie.
Zawłaszczając sobie słynny "kawałek podłogi" z piosenki Perfektu, tworzymy magiczną przestrzeń pełną nas samych, naszych prawdziwych emocji, temperamentu, naszej duszy. Stajemy przed lustrem, dosłownie i w przenośni. Odbijają się w nim nasze mocne i słabe strony. Nawet, jeżeli uważamy, że wiele w tej sztuce już posiedliśmy, to zawsze jest nad czym pracować. Sama droga do osiągnięcia wymarzonego pułapu umiejętności jest fascynującą. Poznajesz nowych inspirujących ludzi, tworzysz doskonalszą wersję siebie, poprzez świadomość swoich niedociągnięć
Jak powiada jedna z przedstawicielek tańca współczesnego – Ruth St. Denis – „Ciało jest naturalnym instrumentem; wyraża wibrację życia pełną ekstazy, piękna lub odbija negatywne stany, takie jak strach, nienawiść, uprzedzenia lub fałszywy egotyzm. Taniec stanowi żyjącą rzeźbę nas samych…”. 
Istnieję też pewnie rodzaj nauki wywodzący się z rodziny arteterapii (terapii poprzez sztukę), czyli choreoterapia.
Nurt ten odnosi się do tego, aby uwolnić się od tłumionych emocji,  przeżyć  stan zadowolenia, nawiązywać komunikacje i kontakty społeczne oraz zmiany psychomotoryczne. To wszystko Drogi Czytelniku uzyskujesz tylko ...tańcząc ...JUST DANCE ! so... GO ON!
Coż to jest ta zmiana psychomotoryczna ?  nie to nie jest psychol na motorze...
Otóż w wolnym tłumaczeniu choreoterapia wykorzystuje założenie, że zmiany na poziomie neuro-mięśniowym powodują nie tylko fizyczne, ale również i psychiczne zmiany. Jest to część filozofii  Reicha, który wysunął tezę, że życiowe doświadczenia kumulują się w mięśniach i układzie kostnym. Psychoterapeuci tańcem nie zajmują się jednak manipulacją struktur mięśniowych poprzez wewnętrzną bądź zewnętrzną stymulację, ale poprzez ruch. Krótko mówiąc, gdy się wytańczysz, zwracając uwagę na tak istotny element, jakim jest oddychanie, przestanie cię blokować to, co do tej pory było dla ciebie źródłem udręki.

Kluczową rolę w tańcu pełni zmysł dotyku, Dotyk ma formę komunikowania się z drugim człowiekiem, pozwala przekazywać informacje i emocje. Dziecko w łonie matki odczuwa jej obecność najwcześniej poprzez dotyk- dzięki bogatej w receptory skórze palców. 

Do wyboru mamy paletę różnych gatunków tanecznych. które ja szczególnie polecam?

Zouk i bachata- obydwa tańce łączą zmysłowość oraz gibkość ruchów. 
O tyle, że zouk to głownie płynne ruchy ramion, bioder i nóg oraz w przypadku pań należy zwrócić uwagę na zmysłowe ruchy głowy. Muzyka zoukowa jest rytmiczna, lecz wolna idealna dla Sentimentalistów. Zouk to połączenie lambady i elementów jazzowych.

Bachata - uff to dopiero romantyczny, uczuciowy i namiętny  taniec. Drugi po salsie taniec wywodzący się z Karaibów, konkretnie z Dominikany. Najczęściej spotykane utwory o smutku i złamanym sercu. głównie po hiszpańsku.






Reggaeton- to stosunkowo młody taniec z Porto Rico. Styl ten wywodzi się z dancehallu i łączy z nim elementy muzyki hip-hop oraz muzyki latynoamerykańskiej. Jednocześnie o ile w hip-hopie i rapie, dźwięk stanowi tło do słów, w reggaetonie jest równie ważny, co tekst.


Czyż nie jest racją,że ciało pięknie inretpretuje naszą osobowość?!. Poznając kogoś w tańcu, wiemy jakie ta osoba ma kompleksy( Polak się cieszy). ;P
A tak na poważnie...
Kobieta w tańcu błyszczy like a Diamond :)
Myślę, że większość tańców towarzyskich przede wszystkim oddaje hołd partnerkom, m.in. za ich seksowne kobiece ruchy, delikatność  etc.
Natomiast mężczyzna powinien być "podporą". Na nim spoczywa "ciężar" przeprowadzenia partnerki przez choreografię tańca. 
i tu mimo feministycznych pogwizdów dodam,że również przez choreografię życia.

sobota, 21 grudnia 2013

Pamiętaj,że masz misję !

Sobotnie przedświąteczne popołudnie, pyszna, aromatyczna kawa na Brackiej, 
life coaching.
Dziś zgłębimy jedną z tajemnic sukcesu amerykańskich biznesmenów :)
"Coaching za książkę " –rozwojowa inicjatywa stworzona przez jedną ze znanych mi osób, która umożliwia skonkretyzowanie celów oraz planowanie działań, tak, aby w rezultacie zrealizować  swoją misję.
Czym jest sam coaching?
Otóż wyobraź sobie podróż w głąb siebie, w której stajesz się tym, kim chcesz być. Dokonujesz zmian, nakreślasz przyszłość. W kolejnym etapie realizujesz te cele, aby być lepszym na każdym poziomie, we wszystkich obszarach swojego życia. 
Coaching to twórcze pomaganie drugiej osobie w odnalezieniu potencjału, który w tej osobie drzemie od zawsze. Podstawowym narzędziem działania w coachingu jest rozmowa. Kluczowe umiejętności, z których korzysta osoba będąca w roli facylitatora:) to słuchanie i zadawanie pytań.
Innymi słowy jest to najtrafniejsza forma wyznaczana strategii własnego sukcesu.
Wychodząc w tym momencie poza granicę wyobraźni:
 zasadniczo jedna sesja powinna trwać nie więcej, niż godzinę i dotyczyć konkretnego celu, ustalanego na początku spotkania.


Idea wymiany usługi, jaką w tym przypadku jest coaching, na przedmiot materialny -książkę, jest tutaj świetnym „zagraniem marketingowym”.
Coach - z którym byłam na sesji równie dobrze mógłby „przytulić" banknot, jednak w myśl filozofii coachingowej, coach dąży do nieustannego samorozwoju.
Dlatego też tematyka książek "z listy " oscyluje w zakresie mentorstwa, motywacji, podróżnictwa etc etc.
Do spotkania przyczyniła się nie tylko osoba i charyzma coacha, lecz przede wszystkim chęć stworzenia własnej wizji na następne 9 miesięcy( taki okres wyznaczyłam sobie na osiągnięcie celu).
Jak to w trakcie sesji określiła Gosia ( wspomniany wcześniej coach) jest to etap "donoszenia swojej coachingowej ciąży".
" Ciąży" w aspekcie terminu 9 mcy, jaki wyznaczyłam do osiągnięcia mojego celu. 
Grunt to wizualizacja celu oraz jego mierzalność;p
Rozmiar brzucha, czyli tym samym postępy w zbliżaniu się do celu będą monitorowane i oceniane przez Coacha, na zasadzie kontaktów: „co słychać? Jak Twój cel?”
Początkowy etap spotkania, to wyznaczenie zasad, tzw. "toru", po jakim będziemy się werbalnie poruszać w trakcie sesji, m.in: szczerość, dyskrecja, bezpośredniość i brak skrupułów w ocenie.
Kolejno wyznaczyłam graficznie na zasadzie diagramu kołowego, wartości, jakimi się kieruję/ chce kierować w życiu z podziałem na skalę 0-10.
Skala ma odzwierciedlać moją bieżącą ocenę, tj: na ile dana cecha jest u mnie rozwinięta, na ile chcę ją rozwinąć.
Mając do wyboru jedną cechę do dopracowania- wybrałam rozwój.
Pod moim pojęciem rozwoju kryję się wiele zasadniczych kryteriów. Najistotniejsze w tym jest wydobycie tego jednego, któremu będzie poświęcona ta sesja coachingowa.
Udało mi się go odkryć i nawet zaplanować na te najbliższe 9 miesięcy, i co lepsze bez użycia narzędzi hipnozy czy też psychoanalizy.

Czas najwyższy przedstawić światu moje dziecko...
Taaa damm…dziecko nazywa się Lizbona ( Lisboa- czyli jednak dziewczynka  ), portugalski, ocean, piękno naturalnych krajobrazów, muzyka fado, Portugalia XXI wieku, jednak głęboko zakorzeniona w wiekach poprzednich...

Przede wszystkim nie da się nie zwrócić uwagi na piękny język, 
Portugalski to jedyny język na świecie łączący w sobie najlepsze smaczki wielu języków europejskich, choć nie tylko europejskich. Gardłowe francuskie r, multum nosówek (np. ą), kresowe ł, polskie szeleszczące dwuznaki, rosyjskie zmiękczenia i zbliżona melodyka, wiele naleciałości arabskich to tylko część wspaniałości, które zawiera w sobie język portugalski. Po uwzględnieniu podobieństwa do ognistego hiszpańskiego dostajemy język wręcz idealny. Z jednej strony niebywale płynny, melodyjny, ciepły, z drugiej zaś stanowczy, twardy, niesamowicie intensywny.

"The two most important days in your life are the day you are born and the day you find out why." —Mark Twain

Read more: http://www.businessinsider.com/inspirational-quotes-from-successful-people-2014-8#ixzz3Df3TmSbu


piątek, 6 grudnia 2013

Od terapii ruchem do terapii myśli

Ponoć istnieje coś takiego jak terapia ruchem.
Terapia szczególnie przydatna okazuje się w przypadku pomocy dzieciom z zespołem Down'a. 
Wzmacnia u tych dzieci samodzielność i rozbudowuje zakres doświadczeń.
Zalet aktywności fizycznej długo nie trzeba się doszukiwać. 

Osoby aktywne sportowo od lat, mówią, że to jak narkotyk-silnie uzależnia, staje się integralną częścią życia.

Od jakiegoś czasu regularnie chodzę na zajęcia w klubie fitness.
Przewagą zajęć grupowych od ćwiczeń w domowym zaciszu, jest przede wszystkim motywacja i energia płynąca od ludzi z którymi ćwiczysz, głównie od instruktora. 

Faktem jest, że nawet przy wyznaczaniu i realizacji celów istotne jest podzielenie się z kimś chęcią dokonania tych zmian. Ważne jest to chociażby dlatego, że będzie Ci głupio jak się okaże się, że się poddałaś, mimo, że nie tak dawno zarzekałaś się determinacją przed koleżanką, a nawet przed grupą znajomych.
Ciężko jest osiągnąć coś spektakularnego robiąc to w tzw. ”piwnicy”, w odizolowaniu od ludzi.
To, co na początku było walką ze sobą, z czasem okazało dawać mi niezmierną satysfakcję, a motorem napędowym działań ruchowych było to cudowne uczucie „po”.


Teraz trochę chemii:;)
Endorfiny. Te związki produkowane przez przysadkę mózgową, sprawiają, że czujemy się szczęśliwi jak nigdy wcześniej, a jednocześnie mamy zablokowane uczucia związane z bólem.
Serotonina. Zapewnia z kolei dobry sen i lepszy apetyt na to co zdrowe. Zaczynasz przebierać w produktach. Po czekoladę sięgasz już tylko w formie batonika Prince Polo i to w momencie szczególnego kryzysu, wiedząc, że musisz zostać dłużej w pracy i z bólem tym razem serca odpuszczasz sobie dzisiejszy trening. Bo w końcu trzeba kiedyś spać.Ponadto serotonina ma pozytywny wpływ na zdolność uczenia się i koncentracji.
Dopamina. Jest neuroprzekaźnikiem przyjemności. Liczne badania wskazują na jej ogromną rolę w procesie tycia. Gdy liczba receptorów dopaminy jest mała, potrzebujesz większej ilości tego związku we krwi (i więcej jedzenia), aby osiągnąć pożądany poziom zadowolenia, niż u osób o normalnej liczbie receptorów. Dzięki regularnym ćwiczeniom poziom dopaminy w organizmie wzrasta, a tym samym maleje uczucie głodu.
Estrogen. Hormon ten decyduje o tym, czy podczas treningu energia wytwarzana jest przy pomocy węglowodanów, czy tłuszczu. Kobiecy organizm, wydzielający znacznie większą ilość estrogenu, spala tłuszcz, podczas gdy mężczyźni tracą węglowodany.


Z cyklu: zasłyszane z sieci -Henry Rollinz- wzór nieustannej pracy nad sobą,amerykański wokalista,poeta,pisarz oraz facet o jednej z najlepszych muskulatur w świecie muzyków rockowych, zwykł mawiać, że "siłownia jest alegorią życia". 

Droga na skróty w tym wypadku i wielu innych dla,których warto wstawać rano z łóżka nie istnieje.
Chcesz kantować-proszę bardzo. Patrzysz na siebie w lustrze - i widzisz kłamce !
Kontuzje, zwichnięcia, nienaturalna sylwetka etc. 
Da się zauważyć, kto swoje ciało wyrzeźbił ciężką pracą, a kto głównie suplementami.czy też katorżniczą dietą.

Podobnie jest w życiu na sukces pracuje się latami, małymi kroczkami dążysz w wymarzonym kierunku. Jeden cel nakręca drugi. Dopóki te cele sobie wyznaczamy, dopóty jest rozwój. A wiadomo rozwój sprzyja "wielkim rzeczom". 

Warto sobie w tym miejscu uświadomić jedną rzecz, którą przekazuje Albert Camus:
"Tak kochamy marzenia, że boimy się je realizować "....


Warto podchodzić etapowo do zadań."Ludzie sukcesu" nie wysługują się czymś takim jak winda. Szybko jedziemy na górę, ale też i szybko możemy spaść i w 99% rzeczywiście ten spadek następuje. 
Jeżeli idziemy drogą do szczytu do dyspozycji mamy długie i kręte schody. 
No cóż i tutaj ... nie ma co się czarować: z góry wiemy, że osiągnięcie celu nie będzie łatwe. Grunt,to, żeby się nie zniechęcić jeszcze przed wejściem na pierwszy stopień schodów. 
Nie raz upadniemy, Tylko taka droga ( jak to mówią przez męki) daje najtrwalszy rezultat. Ci którzy wybierają windę ,co chwilę spadają na dół (np. wracają do nałogu etc.)
Tylko prawdziwy upór, konsekwencja i cierpliwość w trakcie wspinania się na kolejne szczeble doprowadzi nas do celu.

Dlatego "najgorsze"co mogą zrobić marzenia to się spełnić . Wówczas czas na kolejne cele ..;))
Taka dygresja to głównie z okazji NY2014.



I takich ludzi Wam życzę jak najwięcej !!! 

Cóż nam po siatce mandarynek wyniesionej ze świąt, ba.. cóż nam nawet po nowym modelu iPhone pod choinką. Człowiek jest mimo wszystko istotą społeczną  i tylko w kooperacji z wyjątkowymi ludźmi jest w stanie "wyrzucić na wierzch" swoje najlepsze cechy.
Jak wynika z moich powyższych wywodów potrafimy stymulować wzrost, bądź spadek hormonów.Możemy też  bezpośrednio wpływać na to kim jesteśmy na zewnątrz oraz w głębi własnej osobowości.


czwartek, 5 grudnia 2013

"Każdy człowiek w każdej sekundzie swojego życia projektuje swoją przyszłość. Każda rzecz, którą robi, myśli i mówi, jest czymś w rodzaju balonika, który unosi go ku przyszłości. Zależnie od tego, jakie powietrze znajduje się w baloniku, leci wolniej albo szybciej, bliżej kurzu i ziemi albo bliżej ciepła i słońca.
W zależności od tego, jakie emocje towarzyszą ci na co dzień, taka energia znajduje się w unoszącym cię baloniku. Im więcej jest w tobie złości, zazdrości, zła, nienawiści, narzekania, koncentrowania się na wadach i brakach, tym cięższa jest twoja aura i tym niżej latasz.
Im więcej jest w tobie zdrowego optymizmu, dobrych myśli, pozytywnej energii, skoncentrowania na tym, co ważne, tym jesteś lżejszy i szybciej fruwasz. I tym łatwiej dostajesz się do jaśniejszych miejsc w naszej galaktyce".

 Beata Pawlikowska z książki " Blondynka na Bali"









Początki są zwykle trudne. Wewnętrzny opór, brak czasu na motywację?
Wymówki są stałym tematem wszelkich nowych przedsięwzięć.
Za typowe wymówki uważa się brak czasu, brak pieniędzy, brak wiedzy z danego tematu. 
Pewnego razu dotarło do mnie, że to co osiągnę w życiu  jest wypadkową wyjścia z tak zwanej 
"strefy komfortu" i podjęcia pierwszego kroku.

Istotą wszelkiego zysku, jest umiejętne planowanie.
 Dlatego..."Połowa osiągnięcia celu to jego prawidłowe wyznaczenie", cytując mówcę motywacyjnego Ziga Ziglara .
Teoria jest piękna, ale co wtedy, kiedy, powiedzmy nie do końca ten cel widzimy? Nie chce uprawiać na tym blogu taniego sentymentalizmu, ani bawić się w chłopską filozofię, lecz są osoby oraz słowa, które wypowiedziane w odpowiednich momentach  powodują zapalenie się ''żarówki " w mózgu. Wiem, że są wśród nas tacy, którzy  prowadzą enigmatyczną wędrówkę przez różne dziedziny życia, poszukując celu, punktu, który jest epicentrum wszystkich działań.
80 % sukcesu zależy od naszych pojedynczych, everyday'owych czynności. Regularność wyrabia nawyk. Nawyk nas umacnia itd.
To tyle tytułem wstępu i czynników, które mnie ściągnęły przed monitor portalu bloggerskiego.
Czego można się spodziewać po moich postach / po mnie ? 
Przede wszystkim różnorodności, co do tematyki  postów z uwagi na wielokierunkowe zainteresowania, o których dowiecie się podczas uważnej lektury mojej blogosfery.
 Postaram też się "wabić" Czytelników również gdzieniegdzie wytrawną ironią, błyskotliwym sarkazmem, jawną kpiną.